Gdy myślimy o tym alkoholu, bardzo często pojawia nam się w głowach dodanie drugiego słowa – rum karaibski. To właśnie z krainą, którą są Karaiby, kojarzy nam się ten trunek.

Dlaczego rum może kojarzyć się z Karaibami?

Stawiamy luźną tezę, że duży wpływ ma tu związek z piratami, plantacjami rumu, wszelkimi historiami zawartymi w filmach i serialach, a także książkach. Przecież to piraci pijali rum, a ta frakcja ma odniesienie przede wszystkim właśnie do ciepłych wysp karaibskich. To powiązanie wzmocniło jeszcze pojawienie się serii filmów z Johnny Deepem – Piraci z Karaibów.

Istnieje jednak nie tylko karaibski rum. A może bezpieczniej będzie powiedzieć – rum nie jest wytwarzany tylko na wspomnianym archipelagu wysp. Produkowany jest wszędzie tam, gdzie rośnie trzcina cukrowa. Nie zmienia to jednak faktu, że ten destylat z soku z trzciny cukrowej (lub melasy), będzie w naszych mózgach wiązany z ciepłymi wyspami, plażą i genialną zabawą.

Producenci tego alkoholu spędzili przecież dwa stulecia doskonaląc proces destylacji, starzenie i leżakowanie w beczkach, mieszanie różnych rodzajów rumu, tak byśmy to właśnie rumu z Karaibów chcieli spróbować najbardziej.

Każda wyspa na Karaibach ma własne marki alkoholu, o którym wspominamy. Niektóre są bardzo mocne, inne nadają się genialnie do drinków, kolejne przypominają whisky i pasują miłośnikom tego alkoholu. Mamy też biały rum, słodki, trawiasty. Do wyboru do koloru.

O ile jeszcze dwa, może maksymalnie trzy lata temu, rumy dzielono w środowisku na kilka rodzajów, tak dziś podziały te spowodowały … podziały w środowisku. Nie powiemy jak dzielić rumy, powiemy natomiast dlaczego dotychczasowe klasyfikacje nie są do końca odpowiednie.

W wielu źródłach znajdziemy podział na rumy ze względu na ich kolor. Oczywiście, możemy tak je podzielić, ale nie powie nam to kompletnie nic, poza tym, jaki kolor trunku dostaniemy. Poważnie, nic, a nic. Nie istnieje zasada, że im ciemniejszy rum, tym starszy – jest to wprowadzanie w błąd (niezależnie od tego, czy celowe, czy też nie).

Dlaczego? Otóż przefiltrowanie nawet najciemniejszego rumu metodą węglową spowoduje, że stanie się on przeźroczysty. Nawet jeśli leżał w beczce kilkanaście lat. Kolor rumu niekoniecznie powie nam też cokolwiek o jego smaku, także określenia złoty, biały, ciemny – nie mają żadnego znaczenia jeśli chodzi o wiek, smak czy jakość.

Istnieje też podział – do tej pory chyba jeden z popularniejszych – na style. W tym miejscu zaczyna się ciekawa zabawa. Lata temu podział ten faktycznie miał sens, bo wskazywał na kolonie Hiszpanii, Anglii i Francji. Te cechowały się odpowiednim stylem. Dziś na Jamajce możemy znaleźć zarówno rumy w stylu angielskim jak i hiszpańskim (to tylko przykład, prosimy się do niego nie przywiązywać).

Jak dzielić rum?

Najlepiej na taki, co nam smakuje i nie smakuje. A poważnie, eksperci informują, by kierować się metodami produkcji rumu. Nie jest to niestety łatwe, bo na butelkach takich informacji nie znajdziemy.

Dlaczego metody produkcji mają znaczenie? To dzięki nim dowiemy się na przykład czy rum jest lekki czy ciężki. Zasadniczą różnicą jest produkcja w alembikach lub kolumnach destylacyjnych.

Przeróżna – tak najlepiej opisać to, co możemy znaleźć w butelkach rumu, jeśli chodzi o procenty. W Europie rum musi posiadać minimum 37,5 procenta, aby móc znaleźć się w kategorii. Jeśli ma mniej, nie jest rumem. Górna granica jest postawiona daleko, daleko. Na rynku spokojnie znajdziemy rumy mające nawet powyżej 60%.

Smak rumu to coś pięknego. Te destylowane bardzo długo są bogate, pełne i posiadają paletę aromatów od cytrusowych, przez trawiaste, słodkie, gorzkie, kwaśne. Często jest to bardzo charakterystyczny smak, innym razem mocny smak i aromat, a innym wyczujemy smak trzciny cukrowej i świeżego soku z trzciny cukrowej.